niedziela, 27 lipca 2014

Od Luny

Siedziałam skulona na chodniku w alejce. Podeszła do mnie ta suczka z samochodu. 
Uciekaj! - krzyknęłam. 
Ale dlaczego? - zapytała. 
- ON tu jest! Idzie tu! 
- Kto? 
- Porywacz zwierząt! (czyli hycel) Siedź cicho bo cię usłyszy i nas zabierze do więzienia dla zwierząt! (czyli schroniska) 
Kicii kici... - usłyszałam ludzki głos - nie chowaj się mała...i tak cię znajdę...
- To po nas! Uciekaj póki możesz!!!!!!!!! 
I wtedy właśnie spełnił się mój najgorszy koszmar - Porywacz Zwierząt mnie złapał. 
No mam cię! Teraz już mi nie uciekniesz! - powiedział dumny z siebie. 
- AAAA!!! RATUNKU!!!!!!! POMOCY!!!!! JA NIE CHCĘ TRAFIĆ ZA KRATKI!!!! 
Miauczałam najgłośniej jak potrafiłam. 
Zamknij jadaczkę! - wrzasnął na mnie a potem mnie walnął. Wściekłam się i podrapał go w twarz - Ty wredna!!!! - znowu krzyknął i znowu mnie uderzył. Znów go podrapałam ale tym razem tam gdzie słońce nie zagląda. Wrzasnął na całą ulice i upuścił siatkę. Skorzystałam z okazji i rzuciłam się na jego głowę. Drapałam go i gryzłam tak że aż płakał. 
- AAAAA!!! ZOSTAW MNIE!!!!! - Krzyknął i uciekł. Dumna z siebie wskoczyłam na najbliższy dach i uciekłam. 
<Ktoś dokończy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz