Siedziałam skulona na chodniku w alejce. Podeszła do mnie ta suczka z samochodu.
Uciekaj! - krzyknęłam.
Ale dlaczego? - zapytała.
- ON tu jest! Idzie tu!
- Kto?
- Porywacz zwierząt! (czyli hycel) Siedź cicho bo cię usłyszy i nas zabierze do więzienia dla zwierząt! (czyli schroniska)
Kicii kici... - usłyszałam ludzki głos - nie chowaj się mała...i tak cię znajdę...
- To po nas! Uciekaj póki możesz!!!!!!!!!
I wtedy właśnie spełnił się mój najgorszy koszmar - Porywacz Zwierząt mnie złapał.
No mam cię! Teraz już mi nie uciekniesz! - powiedział dumny z siebie.
- AAAA!!! RATUNKU!!!!!!! POMOCY!!!!! JA NIE CHCĘ TRAFIĆ ZA KRATKI!!!!
Miauczałam najgłośniej jak potrafiłam.
Zamknij jadaczkę! - wrzasnął na mnie a potem mnie walnął. Wściekłam się i podrapał go w twarz - Ty wredna!!!! - znowu krzyknął i znowu mnie uderzył. Znów go podrapałam ale tym razem tam gdzie słońce nie zagląda. Wrzasnął na całą ulice i upuścił siatkę. Skorzystałam z okazji i rzuciłam się na jego głowę. Drapałam go i gryzłam tak że aż płakał.
- AAAAA!!! ZOSTAW MNIE!!!!! - Krzyknął i uciekł. Dumna z siebie wskoczyłam na najbliższy dach i uciekłam.
<Ktoś dokończy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz