Szliśmy powoli przez miasto. Niestety nigdzie nie widziałem żadnego
jedzenia. Nawet śmietników nie wystawili, ach ciężki los włóczęgi,
jednak ja go lubiłem. Od urodzenia żyje na ulicy.
- Całkiem ładne to miasto. – powiedziałem do kota który szedł obok mnie.
- Poprzednie było ciekawsze, miało wyższe budynki, ale niestety
samochodów była cała masa. Teraz trafiliśmy do miasteczka, a nie do
miasta. – stwierdził Amor. Był on moim najlepszym przyjacielem od
zawsze. Kiedy straciłem rodzinę, kocur pomógł mi przeżyć. Pomimo opinii o
nienawiści naszych ras Amor okazał się dobrym towarzyszem i tak teraz
chodzimy sobie od miasta do miasta. Wyczułem znajomy zapach psa.
Przyśpieszyłem kroku. Nie spotkałem przedstawiciela mojego gatunku, ale
coś znacznie lepszego. Park wspaniały, wielki z całą masą przeszkód. Już
miałem rzucić się do biegu, ale coś mnie powstrzymało. Nie jestem już
szczeniakiem, tylko pięcioletnim psem. Trzeba dorosnąć. Stałem więc,
wpatrzony w ten psi raj.
Amor?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz