sobota, 26 lipca 2014

Od Damona

    Jechałem nocą przez miasto.Wracałem z nowej pracy.Nagle na drogę wyskoczyło mi coś białego.Zatrzymałem samochód.
-To jakiś pies.-Pomyślałem.
Zwierzę usiadło  na chodniku.Cóż...Obowiązki  nakazują pomóc zwierzakowi...Wysiadłem z samochodu i podszedłem do psa.

Z punktu widzenia Sann:

Człowiek podszedł do mnie i zauważył krwawiącą łapę.
-Hmmmmm...To powinien obejrzeć weterynarz.Zawiozę cię do "Łapki".-Powiedział.
Nie wiem czemu,ale pomerdałam ogonem.I nie wiem czemu,ale poszłam z nim do samochodu.Otworzył mi drzwi i wsadził na miejsce obok kierowcy,otworzył też okno.Wysadziłam głowę za szybę.

Z punktu widzenia Damona:

-Grzeczny pies.-Pomyślałem.Właśnie dojeżdżaliśmy do ''Łapki".Zamknąłem okno i zaparkowałem.Wyszedłem i otworzyłem drzwi psu.
-Dobry wieczór.-Powiedziałem.
-Dobry.Co cię sprowadza?
-Znalazłem rannego psa.-Wskazałem palcem na zwierzaka.-Ma coś z łapą.Mogę go tu  zostawić?
-Zostawić nie za bardzo.Nie ma miejsc,ale łapkę obejrzę.-Powiedziała.
-To co mam z nim zrobić?
-Z nią,to suczka.Zabrać ją do domu.
-Nie mogę.
-Dlaczego?
-No dobra,nie ma powodu,ale nie powinienem jej brać.Chodzenie na spacery,karma,zabawki.
-Nie przesadzaj.Chyba nie zostawisz tego spojrzenia na pastwę losu.
Rzeczywiście,suczka patrzała sie na mnie swoimi czarnymi oczkami.
-No dobra, biorę ją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz